Think-tank pokazał jak bardzo jesteśmy, wciąż, uzależnieni od gazu z Rosji
Eurostat podawał w 2019 roku, że w Polsce jest zarejestrowanych ponad 3,4 mln samochodów na LPG (gaz płynny, Liquid Petroleum Gas). Stanowiły blisko 14 proc. wszystkich aut. W Europie wyprzedzali nas wtedy tylko Turcy – tam zarejestrowanych było ok. 4 mln samochodów na to paliwo.
LPG – tani i ekologiczny?
Propan-butan przedstawiany jest od lat jako tania i bardziej przyjazna środowisku alternatywa w porównaniu z paliwami tradycyjnymi. Co do ceny – faktycznie od lat jest ona wciąż atrakcyjna, w porównaniu z benzyną czy dieslem. Natomiast jest to paliwo nieodnawialne, pozyskiwane przy okazji wydobycia ropy i gazu ziemnego, zatem jego ekologiczne walory są wątpliwe. Co dziś wydaje się najważniejsze – to kierunek jego pochodzenia. Do Polski trafia głównie z Rosji.
710 mln euro z Polski zasiliło kasę Putina
Nowy materiał think-tanku energetycznego Forum Energii pokazuje, że Polska była w 2022 roku, czyli kiedy trwała wojna w Ukrainie, największym odbiorcą LPG w Europie. Maciej Zaniewicz, autor opracowania wylicza, że trzy czwarte zakupionego z Rosji paliwa trafiło do polskich baków.
Za LPG zapłaciliśmy w ciągu 12 miesięcy 2022 roku ponad 710 mln euro, podczas gdy łącznie kraje europejskie wydały w tym czasie 1,1 mld euro – zasilając wojnę Putina. Forum Energii przypomina, że samochody na autogaz mają dwa systemy zasilania i mogą też jeździć na paliwo konwencjonalne. Gdyby zatem zabrakło dostaw z Rosji, auta nie będą unieruchomione. Pojadą na benzynę.
A co jeśli Rosja zakręci kurek?
Nie mamy w Polsce możliwości produkować LPG w takich ilościach, by starczyło dla wszystkich. Rodzima produkcja odpowiada za zaledwie 16 proc. tego co trafia na rynek. To gorszy wynik niż dla benzyny i diesla.
LPG nie objęły sankcje w 2022 roku. Dostawy trwają nieprzerwanie i jak czytam w raporcie Forum Energii, wzrosły. Maciej Zaniewicz uważa, że tylko europejskie embargo mogłoby zmienić sytuację. Taki scenariusz wydaje się lepszy niż czekanie na to, że sama Rosja zakręci Polsce kurek z LPG i w ten sposób wywoła kryzys.
Gdyby Bruksela zdecydowała się na radykalne działania potrzebna byłaby reglamentacja gazu, ale proces byłby kontrolowany. Zmiany na rynku LPG zaszły by natychmiast. Polska produkcja zaspokoi część najpilniejszych potrzeb. Wyłączone spod reglamentacji byłyby, zdaniem Forum Energii, wrażliwe gospodarstwa domowe, rolnictwo i przemysł.
Embargo przed wyborami?
LPG występuje naturalnie tam gdzie są złoża ropy i gazu ziemnego. Jest łatwy w transporcie. Polska ma terminale LPG zarówno lądowe jak morskie. Lądowe głównie zlokalizowane na wschodzie kraju – tam trafia LPG z Rosji i Białorusi.
LPG wykorzystywane jest w Polsce do zasilania kuchenek gazowych, ogrzewania budynków oraz części szklarni. Jeśli chodzi o wyeliminowanie gazu z gospodarstw domowych to są alternatywy – choćby pompy ciepła. Z kolei w miejsce kuchenek gazowych można wstawić elektryczne. Znalazłaby się także technologie dla rolników.
Największym wyzwaniem pozostaje transport. W miesiącach poprzedzających wybory nie wydaje się możliwe, żeby partia rządząca podjęła temat embarga na LPG i zapowiedziała rzeszy wyborów, że mają zacząć do baków lać benzynę.
W kwietniu 2022 roku Senat chciał takich właśnie działań. Sejm się na nie nie zgodził. Wicepremier Jacek Sasin mówił wtedy, że wprowadzenie embarga jest „złe i szkodliwe” oraz, że byłoby to działanie „okrutne” wobec najuboższych posiadaczy samochodów. Zapewniał także, że do końca 2022 roku problem importu LPG z Rosji zostanie rozwiązany. Nie został.
Źródło: opracowanie Forum Energii